Najpiękniejszy pępek w Paryżu

Najpiękniejszy pępek w Paryżu

Przedłużona majówka miała wiele plusów, a jednym z nich było załapanie się na ostatnie dni wystawy Lee Miller w berlińskiej galerii hiltawsky. Dobry, przekrojowy zestaw zdjęć ukazujący Lee modelkę i Lee fotografkę.W końcu muza Mana Ray`a i dziewczyna Vogue`a kreacje od Chanel zamieniła na żołnierski hełm. Z aparatem fotograficznym wyruszyła na wojnę. „Nie będę pierwszą dziennikarką w Paryżu – pisała Lee Miller w przeddzień wkroczenia aliantów do stolicy Francji – lecz myślę, że będę tam pierwszą fotoreporterką, jeśli ktoś inny nie zeskoczy na spadochronie… W każdym razie sądzę, że jestem jedyną kobietą, która naprawdę robiła reportaż z bitwy”.Kilka lat wcześniej Time donosił, że Miller „była szeroko znana z najpiękniejszego w Paryżu pępka”, a według zarysu jej piersi projektowano kieliszki do szampana. Oglądać Lee i o niej pisać, to czysta przyjemność, więc dzisiaj na blogu dużo o niej do poczytania.

Wychowała się na spokojnych przedmieściach Poughkeepsie w stanie Nowy Jork. Jej ojciec był inżynierem, maniakiem eksperymentów chemicznych, do których zachęcał synów i jedyną córkę. Pasjonował się fotografią, a Lee przez wiele lat była jego ulubiona modelką i pomocnicą w studiu.
Był rok 1926, i Lee, wróciwszy z podróży po Francji nie mogła pogodzić się z senną atmosferą amerykańskiej prowincji. Rodzice pozwolili jej więc zamieszkać w Nowym Jorku. Ubrana w paryski kostium osiemnastolatka próbowała zadać szyku na eleganckiej Piątej Alei. O jej karierze zadecydował przypadek: omal nie wpadła pod samochód, a mężczyzną który ją uratował był Conde Nast – potentat prasowy, wydawca Vouge`a. Zafascynowała go posągowa uroda Lee. W jednej chwili stała się ulubioną modelką sławnych fotografów – pozowała Edwardowi Steichenowi, Arnoldowi Genthemu, Horstowi i Hoyningen-Huene`owi. Była symbolem nowoczesnej kobiety. Steichen nawet zdecydował się zamieścić jej zdjęcie w reklamie podpasek dla koncernu Kotex. Było to wydarzenie bez precedensu – pierwsza reklama z wykorzystaniem wizerunku współczesnej kobiety – i, ogromny skandal obyczajowy.
Uczyła się od zawodowych fotografów, nabierała doświadczenia w pracy po obu stronach obiektywu. Przy pierwszej nadarzającej się okazji, w 1929 roku, Lee wjechała do Paryża. W kawiarni Le Bateau Ivre odnalazła Mana Raya i oświadczyła, że będzie jego nową asystentką.

Ich spotkanie przeszło do legendy bohemy. On był już wtedy znanym malarzem i fotografem, jednym z czołowych przedstawicieli surrealizmu. Lee zastąpiła u boku Mana Raya sławną Kiki z Montparnasse. Tworzyli charakterystyczna parę: ona – smukła, jasna, wręcz świetlista, on – niski, ciemny brunet, dowcipny, małomówny i o surowych manierach. Już kilka miesięcy po przyjeździe Lee do Paryża, inscenizowali wspólnie efekty specjalne na legendarnym Białym Balu. Stworzyli bajeczną atmosferę wyświetlając na ubranych na biało gościach ręcznie kolorowany film. Lee w sukience od Madame Vionnet zrobiła furorę.
Przez trzy lata byli najbardziej pożądaną parą Paryża – w kolejce do ich atelier ustawiali się artyści i bogacze.
Pracowali razem, a ich eksperymenty – odkrycie procesu solaryzacji – przeszły do historii fotografii. „Coś przepełzło przez moja stopę w ciemni – opowiadała Lee – Krzyknęłam i włączyłam światło. Nigdy nie stwierdziłam, co to było, mysz czy coś innego. Wtedy się zorientowałam, że cały film został naświetlony: w naczyniu z wywoływaczem było z tuzin praktycznie wywołanych, gotowych do wyjęcia negatywów aktu na czarnym tle. Man Ray wyjął je, włożył do utrwalacza i później je obejrzał. Tło i obiekt oddzielała linia, którą nazwał solaryzacją”.
Portretowali się nawzajem. Lee inspirowała fotografie Mana Raya jeszcze długo po rozstaniu. Na jego zdjęciach wygląda jak odrealniony przedmiot sztuki, poetycka metafora. W „Śnieżnej kuli”, przycisku do papieru, zawiesił zdjęcie oka ukochanej w wodzie z wirującymi „płatkami śniegu”, na innej fotografii bańka mydlana muska jej sutek. Lee w tym czasie wykonała wiele dowcipnych, pięknych, lekko surrealnych fotografii. Na zdjęciu „Golący się Man Ray” ciemna twarz mężczyzny pokryta do połowy mydlaną pianą przypomina czekoladowe ciasto z bitą śmietaną.

Man Ray był zaborczy, a flirty Lee doprowadzały go do pasji. „Kochałem cię strasznie, zazdrośnie – pisał – to zdławiło we mnie wszystkie inne namiętności i aby to wyrównać próbowałem usprawiedliwić tę miłość, dając Ci wszystko, co było w mojej mocy, i wydobyć wszystko, co w Tobie interesujące”. Do skandalu doszło w 1931 roku. Lee zakochała się w bogatym egipskim biznesmanie Azizie Eloui Bey`u. Jego żona Nimet była pięknością uwielbianą przez artystów, Man Ray i Lee Miller chętnie ją fotografowali. Na wieść o romansie męża popełniła samobójstwo. Man Ray również groził, że się zabije i nawet zrobił sobie zdjęcie ze sznurem na szyi i z pistoletem w dłoni.
Po rozstaniu z Lee stworzył jedno ze swoich najsłynniejszych dzieł – Przedmiot do zniszczenia, a w instrukcji napisał: „Wytnij oko z portretu kogoś niegdyś kochanego, a teraz już nie widywanego. Przymocuj to do wahadła metronomu i ustaw ciężarek tak, aby uzyskać żądane tempo. Dojdź do granicy wytrzymałości. Spróbuj zniszczyć całość jednym celnym uderzeniem młotka”. „Pokłóciliśmy się chyba ostatecznie i Objet à Détruire ma moje oko przymocowane do metronomu – wspominała Lee – Nazwanie go przedmiotem do zniszczenia było, jak sądzę, czymś w rodzaju wykonania woskowej lalki do wbijania igieł”.
Kiedy w latach 50. w paryskiej galerii studenci – anarchiści rzeczywiście zniszczyli obiekt, Man Ray wykonał kilka kopii i jedną podarował Lee.

 Tymczasem w Nowym Jorku Miller wykorzystała swoje paryskie doświadczenia i otworzyła eleganckie studio fotograficzne. Portretowała ludzi z towarzystwa, pisarzy, gwizdy kina, tworzyła wyrafinowane zdjęcia reklamowe kosmetyków. Szybko jednak porzuciła ten lukratywny interes – poślubiła swojego egipskiego kochanka i zamieszkała w jego bajkowej rezydencji na wyspie Giza. Życie z Azizem – potańcówki i partie bridża w klubach w Aleksandrii – było jednak dla żywiołowej Lee pasmem nudy. Jej pasją stały się wyprawy na pustynię. Fotografowała piramidy, skłębione chmury na niebie. Staranna kompozycja tych prac i ich niepowtarzalny klimat inspirowały współczesnych jej artystów. Rene Magritte przyznał nawet, że swój słynny obraz Pocałunek wzorował na zdjęciu Lee Miller.
W 1937 roku, w Paryżu, na balu surrealistów poznała malarza Rolanda Penrose`a. Z  Maksem Ernstem, Paulem i Nush Eluardami i Leonorą Carrington – podróżują po południu Francji. Lee uwiecznia na kliszy czas szalonej zabawy, Picasso maluje jej portret a ona go fotografuje. Wyprawę z Lee po Bałkanach Penrose opisze w książce „Droga jest szersza niż dłuższa”.

Po latach pozowania dla Vogue`a, Lee zaczęła zamieszczać w magazynie własne zdjęcia. Fotografowała modę i portretowała sławnych ludzi. Ale prawdziwe uznanie przyniosły jej reportaże. Jej zdjęcia zbombardowanego Londynu w 1940 roku zostały nawet zebrane w albumie „Posępna chwała: obrazy z Brytanii w ogniu”. W tym czasie Vogue nie chcąc jeszcze niepokoić czytelników zalecał eleganckie skórzane torby na maski gazowe: To Lee Miller nadała pismu nowy wymiar – została wojenna fotoreporterką Vogue`a. Była jedynym fotografem podczas oblężenia St. Malo, gdzie po raz pierwszy użyto napalmu. Wspólnie z Davidem Schermanem z Life`a fotografowali szpitale wojskowe, okropności obozów koncentracyjnych. W opuszczonej kwaterze Hitlera w Monachium Lee wzięła kąpiel, a Dave sfotografował ją w wannie wodza. „Mieszkałam w apartamencie Hitlera – pisała – kiedy podano wiadomość o jego śmierci… Dobrze, w porządku, nie żył. Dla mnie nigdy realnie nie żył, aż do dzisiaj. Był potworem – maszyną przez wszystkie te lata, aż do chwili, gdy odwiedziłam miejsca, które uczynił sławnymi, rozmawiałam z ludźmi, którzy go znali, jadłam i spałam w jego domu. Stał się mniej legendarny, a przez to straszniejszy, wraz z nielicznymi dowodami, że miewał ludzkie odruchy; jak małpa, która wprawia nas w zakłopotanie i upokarza swoimi gestami, ukazując się w karykaturze”.
Reportaże z inwazji w Normandii, kampanii w Alzacji, oswobodzenia Buchenwaldu i Dachau i wyzwolenia Paryża przeplatała ze sprawozdaniami z pokazów mody, portretami Freda Astaire`a, Colette i Marleny Dietrich czy zdjęciami jedynego działającego w Paryżu salonu piękności, gdzie suszarki do włosów napędzali chłopcy na rowerach! „Któż inny umiałby tak przedstawić śmierć St. Malo i odrodzenie salonów mody” – mówił naczelny brytyjskiego Vogue`a podczas uroczystego obiadu wydanego na cześć Lee po zakończeniu wojny.

„Nic złego się z panią nie dzieje, a nie możemy permanentnie utrzymywać świata w stanie wojny, tylko po to, aby dostarczać pani podniet” tłumaczył lekarz pogrążonej w depresji Lee. Już w czasie wojny wlewała w siebie wielkie ilości koniaku, potem zaczęła go zaprawiać amfetaminą, co potęgowało u niej psychozę maniakalno – depresyjną.
Elegancka posiadłość Penrose`ów w Farley Farm w hrabstwie Sussex była wprawdzie zawsze pełna znakomitych gości – bywali tu Picasso, Henry Moore, Michel Lerris, Jean Dubuffet, czy Saul Steinberg – ale Lee co raz bardziej pogrążała się w twórczej niemocy. Zamiast fotografować zajęła się gotowaniem! Brała udział w konkursach kulinarnych, zadziwiała gości wymyślnymi potrawami, histerycznie miotała się po kuchni, a jej sztuka odchodziła w zapomnienie. Nawet syn Lee długo nie miał o niczym pojęcia.
„Po jej śmierci w 1977 roku zaczęliśmy porządkować rzeczy w kufrach złożonych na strychu w Farley Farm. Odkryliśmy masę rękopisów, negatywów i stykowych odbitek, lecz całość dorobku Lee nie ujrzała wtedy światła dziennego, aż kilka lat później moja żona postanowiwszy znaleźć kilka moich zdjęć z dzieciństwa, zaczęła grzebać w zakurzonych paczkach. Pokazała mi jedno ze swoich znalezisk: rękopis oblężenia St. Malo”.

www.hiltawsky.com

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *