Ta książka jest jak anarchistyczny koktajl z posmakiem surrealizmu, jak egzystencjalna bajka pobrzmiewająca aranżacjami Duke`a Ellingtona. Słowne kalambury gonią idiomy. W zimowym Paryżu mróz wywabia spod ziemi niebiesko – różowo orchidee, ryby na obiad łowi się w kranie łazienki, w płucu Chloe rozkwita lilia wodna, a Colin melancholijnie marzy o idealnej miłości. W swoim czasie proza Borisa Viana uznawana była za burzycielski powiew w zatęchłym mieszczańskim światku, i przez ponad pół wieku nic nie straciła ze swojej ożywczości. Krytyk literacki Nöel Arnaud twierdził, że Vian „był bezlitosny dla hipokrytów i durniów w każdym wieku”. Nad całością unosi się duch innego ekscentryka Alfreda Jarry, którym Vian był zafascynowany. Lektura wznowionej właśnie przez W.A.B. „Piany dni” zobowiązuje do zainteresowania się jej autorem.
Boris Vian to postać na pasjonującą książkę biograficzną, film, serial wieloodcinkowy. „W Paryżu w latach pięćdziesiątych Boris Vian był po prostu wszystkim naraz: poetą, pisarzem, piosenkarzem, wywrotowcem, aktorem, muzykiem i krytykiem jazzowym – wspominał reżyser Louise Malle – Był moim przyjacielem i uwielbiałem go za jego wszechstronność, burzycielską ironię i zmysł prowokacji”. Nazywany „Księciem Saint-Germain-des-Prés”, przesiadywał w kawiarniach z Sartrem, Juliette Greco i Simone de Beauvoir. Z wykształcenia inżynier (ma na koncie kilka wynalazków), grywał na trąbce w klubach jazzowych, napisał kilkaset piosenek, występował w skeczach, grał w filmach, m.in. w „Niebezpiecznych związkach” Rogera Vadima. Był niezmordowany jeśli chodzi o organizację surprise-parties, zadziwiał pomysłowością w każdej dziedzinie. To co robił określał jako „indywidualizm”. Sławę i niesławę przyniósł mu uznany za obrazoburczy kryminał „Napluję na wasze groby”, który wydał pod pseudonimem Vernon Sullivan. „Piana dni” zdobyła uznanie dopiero po śmierci autora i przełomie obyczajowym `68 roku.
Zawsze mówił, że nie dożyje czterdziestki, i rzeczywiście w wieku trzydziestu dziewięciu lat zmarł na atak serca, w kinie, podczas premiery filmu opartego na jego książce „Napluję na wasze groby”.
A propos kina, to można właśnie oglądać „Dziewczynę z lilią”, adaptację „Piany dni”, w reżyserii Michela Gondry`ego. W rolach głównych Audrey Tautou i Romain Duris. Trailer filmu super. A jak całość? Ktoś to widział?