Dzisiaj w Żurnalu Łukasz Stokowski – fryzjer artysta i artysta malarz. Na dodatek trendsetter oraz wielbiciel i właściciel świetnych tatuaży. Umówcie się do Łukasza na strzyżenie, a jego obrazów szukajcie na aukcjach młodej sztuki.
Art in Brief: Co masz dzisiaj na sobie?
Łukasz Stokowski: Sweter japońskiego producenta EVISU, spodnie Dsquared, buty Converse Limited, kaszkiet Top Man, okulary – autentyk, vintage.
AiB: Gdzie kupujesz ubrania?
ŁS: Kocham Londyn! Pamiętam, jak pierwszy raz wysiadłem na stacji Kings Cross w Londynie. Rozentuzjazmowany, podążyłem szybko za masą ludzi. Schody sprawiały wrażenie niekończących się… Jestem! Szok! Ulica była jak wybieg, wszyscy mieli swój styl, wyglądali super. To był przełom w mojej garderobie. Uwielbiam robić tam zakupy, zawsze znajdę coś wyjątkowego! Drugim ulubionym miejscem jest sieć. Butiki on line dają nieograniczone możliwości. Szukam, przeszukuje i odnajduje to co chcę.
AiB: Gdzie robisz sobie tatuaże?
ŁS: Wszystkie zrobiłem w najstarszym studio w Polsce, www.tattoo.pl w Poznaniu. Klasa sama w sobie! Ci panowie to szczere złoto, musiałem tam trafić.
AiB: Traktujesz fryzjerstwo jak sztukę?
ŁS: Tak! Kreowanie czyjegoś wizerunku zewnętrznego jest sztuką. Uwielbiam to robić! To jedna z moich pasji. Wybieram klasykę, nie toleruję awangardy. Kocham kobiecość i naturalność. Jestem fryzjerem hetero – ginący gatunek 🙂
AiB: Od niedawna zajmujesz się także malarstwem.
ŁS: Od dziecka dobrze rysowałem, z biegiem lat przestało mnie to satysfakcjonować, chciałem czegoś więcej… Kilka lat temu pojechałem z żoną w Bieszczady, traf chciał, że znaleźliśmy się w Sosnowym Dworze u Izy i Piotra. Mama Izy, pani Krysia Szostak była malarką, cudowną artystką.
Cały dom wypełniały jej obrazy – koguty, konie, kwiaty. Po powrocie dostałem w prezencie od mojej żony sztalugę, farby, pędzle. Tak się zaczęło;) Jestem teraz uzależniony od malowania i cieszę się że tak się to wszystko potoczyło.