Dyskusja na temat zagrabionych przez nazistów dzieł sztuki zaczęła się zaledwie sześć lat temu. Dopiero w 2015 roku władze Niemiec powołały Niemieckie Centrum ds. Zaginionych Dóbr Kultury. Lepiej późno, niż wcale, chociaż nie do uwierzenia, że aż tak późno. Impulsem było odkrycie w prywatnym mieszkaniu Corneliusa Gurlitta w monachijskiej dzielnicy Szwabing ogromnej kolekcji dzieł sztuki. Prokuratura zajęła wówczas niemal 1300 obiektów. Pikanterii dodawał fakt, że Cornelius był synem znanego kolekcjonera Hilderandta Gurlitta, który w czasach III Rzeszy oraz II wojny światowej gromadził i skupował dzieła uznane przez władze za „sztukę zdegenerowaną” oraz należące do Żydów.
Interes kwitł. Gurlitt dostarczał obrazy, rzeźby i grafiki dla osobistej kolekcji Adolfa Hitlera, dla niemieckich muzeów i dygnitarzy. Wystawa „Handlarz sztuki w czasach nazizmu”, którą można teraz oglądać w w berlińskim Gropius Bau, prezentuje zagrabione (lub też pozyskane w kontrowersyjny sposób, np. kupowane za grosze) zbiory. Część z nich została już zwrócone prawowitym właścicielom. Kwestie prawne są bardzo interesujące.
Owiana skandalem kolekcja przyciąga tłum zwiedzających i budzi medialną dyskusję na temat dóbr kultury należących do ofiar Holokaustu. Wystawa gromadzi około 200 prac, a wśród nich są dzieła Cranacha, Albrechta Dürera, Rubensa, Francois Bouchera, Adolfa von Menzla, Claude`a Moneta, Henri de Toulouse Lautreca, Auguste`a Rodina, Edvwarda Muncha, Pabla Picassa, Ernsta Ludwiga Kirchnera.
Bestandsaufnahme Gurlitt ein Kunsthändler im Nationalszialismus
Griopius Bau, Berlin
do 7 stycznia 2019
II WŚ Narządziła wiele szkód jeśli chodzi o sztukę. Obrazy, relikwie, wszystko zostało porozkradane, a co najgorsze, wiele dzieł sztuki się nie odnalazło.