Jeśli czegoś ostatnio żałuję, to tego że nie kupiłam pikowanej podwójnej kurtki Kezno dla H&M. A próbowałam, słowo. Przymierzyłam. Nawet dwa razy. I za każdym razem miałam wrażenie okutania się w kołdrę. Te szerokie kimonowe rękawy… Odwiesiłam na wieszak, bo na wieszaku wyglądała najpiękniej. A teraz siedzę na strychu domu w Szczecinie, jak na jakiejś wieży widokowej/ bocianim gnieździe/latarni morskiej i marzy mi się ta bajecznie kolorowa kołderka. W Szczecinie kolekcji haiemowego Kenzo w sklepie się nie uświadczy, a na www ten model się wyprzedał. Na pocieszenie choć ten wpis. Ku pamięci. I ku przestrodze – jak coś się podoba, trzeba brać.
Też jestem ze Szczecina, a strasznie chciałam przymierzyć z tej kolekcji sukienkę z szerokimi rękawami do połowy łokcia.. Nie było 🙁
No ból. Może dlatego, że kolekcja Marni dla H&M w ogóle się tu nie sprzedała, to kolejnych już nawet nie rzucili. Wszystkie bluzki i żakiet w grochy, których nie zdążyłam w swoim rozmiarze kupić w Warszawie, dostałam w Galaxy kilka miesięcy potem, w dodatku na letniej wyprzedaży.