Do filharmonii w Szczecinie trzeba się wybrać na koncert, bo warunki akustyczne obu sal, symfonicznej (złotej) i kameralnej (czarnej), są tu optymalne. Poza tym, koniecznie trzeba zobaczyć architekturę i wnętrza. Nagroda Miesa van der Rohe mówi sama za siebie. Architekci z Estudio Barozzi Veiga z Barcelony zadziałali po mistrzowsku: na zewnątrz bryła jakby skuta lodem, w środku ogromny hol, kręcone schody przypominające rzeźbę – obiekt, kolejne sekwencje wnętrz. Biel, asceza. Dlatego wejście do sali symfonicznej jest wejściem w jeszcze inny świat. Bogate, pozłacane wnętrze z ekspresyjnie uformowanymi panelami przypominającymi rżnięty kryształ stanowi ogromne zaskoczenie po białym monumentalnym holu. Zalewająca salę złocista poświata potęguje znaczenie określenia „świątynia sztuki”. Bryła budynku jest oczywiście piękna i już funkcjonuje jako ikona architektury Szczecina, ale to już wszyscy widzieliśmy na dziesiątkach zdjęć, jeśli nie na żywo. U nas dzisiaj na złoto.