Salvador Dali wykluł się z jajka

Salvador Dali wykluł się z jajka


W 1969 roku w Paryżu Vaclav Chochola sfotografował Dalego z jajkiem. Król surrealizmu często wracał do tego symbolu – jadł, malował, dywagował na temat jaj.

„W wieku sześciu lat chciałem zostać kucharką. Kiedy miałem siedem – Napoleonem – wspominał – Odtąd moja ambicja nie przestawała rosnąć, podobnie jak moja mania wielkości. Gdy miałem lat piętnaście, chciałem być Dalim i zostałem nim”. Dziecięce marzenie o gotowaniu nie poszło tak zupełnie w zapomnienie – obrazy Dalego są pełne jedzenia, zawsze pragnął, by jego twórczość określano „sztuką jadalną”. Wymyślał kulinarne napisy i tytuły: „Jakość gęsiej wątróbki”, „Dynamiczne omlety z ziołami”, „Tym światłem się nie najemy”. Malował wyszukane kompozycje z kurczaków, raków, jabłek, granatów i bekasów, jednak kluczową rolę odgrywały rzeczy najprostsze – chleb i jajko, które uważał za symbole początku życia.
„Skoro mnie już pan pyta, jak tam było (w łonie matki) – egzaltował się w wywiadzie -odpowiadam natychmiast: było bosko, to był raj. Ale jak ten raj wyglądał?… Ten raj miał barwy piekła, to znaczy był czerwony, pomarańczowy, żółty, niebieskawy, płomienny, ognisty; przede wszystkim było tam ciepło, nieruchomo, miękko, symetrycznie, podwójnie i lepko. Już wtedy wzrok dostarczał mi pełnej rozkoszy, wszystkich oczarowań,  a najcudowniejszym, najbardziej frapującym z nich była wizja dwóch >jajek sadzonych na talerzu bez talerza<. Właśnie stąd wywodzi się owo zmieszanie, owo podniecenie, jakie od tamtej pory odczuwam zawsze na myśl o tym nieustannie powracającym w halucynacjach obrazie”.
Chleb dla Dalego miał sens mistyczny; chciał, żeby jego sztuka była dla publiczności „chlebem powszednim”. Chleb jako przedmiot i symbol nie tylko pojawiał się często w jego pracach ale też stanowił podstawę menu malarza – kiedy Dali pracowała nad jakimś obrazem za cały posiłek starczały mu grzanki umoczone w oliwie. Z chlebowego ciasta sporządzał rzeźby, a nawet „jadalne meble”.
Nic dziwnego, że projektując swoje własne muzeum w Figueres, zwieńczył fasadę attyką w kształcie olbrzymich jaj, ceglasto-czerwone ściany pokrył żółtymi, ulepionymi z gipsu katalońskimi chlebkami, a na głowy figurek spoglądających z dachu rycerzy położył ogromne bagietki.

A propos jajek warto przypomnieć słynny happening na plaży, kiedy to Gala i Dali wykluli się z wielkiego jaja niczym Kastor i Pollukus. Znacie? Z najlepszymi życzeniami

Art in Brief

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *