Tylko Nikifor

Tylko Nikifor

Nazywał siebie „Matejką” i jest w tym cudowna wiara w moc malarstwa, w siłę i ważność własnej sztuki. I nic nie szkodzi, że był malarzem samoukiem, ledwo czytał i pisał, bełkotliwe mówił, bo miał wadę wymowy, że był żebrakiem, bo ze sprzedaży swoich obrazków nie mógł żyć, choć malowanie było dla niego sensem życia. Andrzej Banach, wielbiciel Nikifora, badacz jego twórczości i biografii, który już pod koniec lat 40. i na początku 50. XX wieku pokazał prace mistrza z Krynicy w galeriach w Paryżu, Amsterdamie i Brukseli, pisze tak: „Malowanie złączyło mu się w jedno z miłością i świętością. Matka nauczyła go miłości do obrazów w kaplicy. A może nawet, mając tylko jeden romans w życiu, pokochała ojca swojego syna, tego pana wspaniałego, który ją skrzywdził i uszczęśliwił. Jakkolwiek było, […] chłopak uległ […] nieszczęściom, które sprawiły, że się urodził i malował od dzieciństwa do ostatniego dnia. Malowanie było dla niego sensem egzystencji, odkupieniem winy matki, ojca i sposobem przebłagania świata. […] Zawód, który rozpoczął mistrz z Krynicy, mając osiem, dziesięć, a może piętnaście lat, były próbą zadośćuczynienia wobec siebie samego i wobec otaczających go ludzi. kawałki brudnego papieru zamalowane przez Nikifora farbami najtańszymi, stawały się przedmiotem magicznym, wotum złożonym  w ofierze za wybawienie od lęku, zwolnienie od nędzy, za dar kreacji. Sztuka Nikifora była także wykupieniem go od niewoli ludzi, którzy go otaczali. Ponieważ świeci na obrazach uśmiechali się do niego i jemu samemu obraz się podobał, wiec trzeba było tylko przekonać bliskich i niechętnych mu ludzi, że malując obrazy ma prawo do życia takie samo jak wszyscy inni. A nawet ma prawo lepsze”.

Nikifor Krynicki, akwarela, lata 30.

Nikifor Krynicki, akwarela, lata 30.

„Opowiadanie artysty jest przecież opowiadaniem o nim samym – dodaje Banach -Nikifor był żebrakiem, żył na ulicy, malował w cudzej kuchni, walczył z chorobą i nędzą wcale nie po literacku, życie sprawiało mu cierpienie fizyczne. On miał prawo powiedzieć o sobie, ze poznawał świat bez zbliżania się do drzwi, że drogę zobaczyć można, nie podchodząc do okna. jest w jego narracji prośba o pomoc delikatniejsza od najbardziej czułej techniki malarskiej i polska szczerość spowiedzi. Jest w polskim opowiadaniu Nikifora jasność i zwięzłość, wyszukanie najkrótszej drogi rozmowy, ale ta naiwność nie wyraża spokoju ani zadowolenia. Przeciwnie: tragiczna jego historia wykształciła u mistrza z Krynicy nadwrażliwość i lęk, które zwyciężał fantazją. Nikifor obserwował dokładnie rzeczywistość, aż do granicy widzialności szczegółu, rysował precyzyjne konstrukcje swego świata, lecz kompozycji nadawał sens magiczny przez deformację, nieraz zasadniczą. Było to zjednoczenie materii i wyobraźni w opowiadaniu, w którym rzeczywistości od fikcji nie można odróżnić”.

Nikifor stał się punktem odniesienia dla sztuki współczesnych malarzy, nieraz młodszych o pokolenie, dwa, trzy.  W mocaku w Krakowie wystawa „Nikifory” – tribut to mistrz z Krynicy. Wpływy u Dwurnika, Marka Kraussa, Aliny Dawidowicz są oczywiste. Ale  u nas dzisiaj tylko Nikifor i jego obrazki – talizmany.

Nikifory

kuratorka: Anna Maria Potocka

mocak, wystawa czynna do 12 kwietnia 2015

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *