Olga Boznańska twierdziła, że w jej obrazach nie ma „maniery ani blagi”. Co do blagi, to fakt – nie ma tu blagi. Jeśli chodzi o manierę, to późne portrety artystki niestety są już do siebie bardzo podobne i maniera jawi się za mgłą. Chociaż maniera to w przypadku Boznańskiej może za duże słowo, artystka po prostu miała swój styl.
Monograficzna wystawa Olgi Boznańskiej w Muzeum Narodowym w Krakowie oczywiście zachwyca. Tyle świetnych obrazów w jednym miejscu to gratka. Czytelny układ ekspozycji dobrze pokazuje wpływy i trendy w ówczesnym malarstwie, a więc i w sztuce Boznańskiej. Bo artystka to była światowa – w świecie ceniona i nagradzana. Obok jej prac kuratorki, Urszula Kozakowska-Zaucha i Ewa Bobrowska, umieściły obrazy Edouarda Maneta, Jamesa McNeilla Whistlera, Edouarda Vuillarda, Meli Muter, a nawet Diego Velazqueza, którego sztuką Boznańska była zafascynowana. Można prześledzić wpływy i inspiracje – japonizm, intymizm, portret dziecięcy.
Obok takich hitów jak „Dziewczynka z chryzantemami” prezentowane są dzieła mniej znane, czy też rzadziej wystawiane. Po raz pierwszy w Polsce możemy zobaczyć „Dziewczynkę z białą chusteczką” i „Bretonkę”.
Wystawa jest kompleksowa, temat w pełni nasycony i wyczerpany do cna – dla wielbicieli biografii artystów jest gablota z pamiątkami i drobiazgami należącymi do Olgi Boznańskiej, dla zainteresowanych konserwacją obrazów jest część poświęcona renowacji dzieł, m.in. słynnej „Dziewczynki z chryzantemami”.
Jedyny zarzut, który dla większości widzów pewnie zarzutem nie jest, to stwierdzenie, że prac zgromadzonych na wystawie jest zwyczajnie za dużo – ostatnia część ekpozycji nuży wielością portretów na zamówienie, powtarzalnością póz itd.
Każdy pewnie ma wśród obrazów Olgi Boznańskiej swój typ. Art in Brief uwielbia jej małe pejzażyki. A dla pięknej „Japonki” gotowi jesteśmy znowu pojechać do Krakowa. Choć „Japonka” wypożyczona na wystawę z Muzeum Narodowego z Warszawy.
Olga Boznańska
Muzeum Narodowe w Krakowie, wystawa czynna do 1 lutego 2015
kuratorki: Ewa Bobrowska i Urszula Kozakowska-Zaucha