Wystawa polskich rysowników w ramach międzynarodowego festiwalu Illustrative w Berlinie, to dobra okazja do szerszego spojrzenia na zjawisko rodzimej ilustracji. Dość narzekania, że Polska kiedyś ilustracją stała, ale przestała, że mieliśmy znakomitych plakacistów itd., że lata 50., że lata 60. Było, minęło, ale wróciło. Od dekady jest dobrze, świetnych ilustratorów przybywa, ilustracja ma siłę. Sukcesy Agaty Endo Nowickiej, która ma na koncie publikacje w „New Yorkerze”, czy Aleksandry i Daniela Milezińskich, którzy swoimi ilustracjami książek (m.in. „DOMEK”, „MAPY”) podbijają czytelników od Niemiec po Japonię, mówią same za siebie. Na wystawie w Berlinie oglądamy prace 36 artystów (m.in. Anna Goszczyńska, Ada Buchholc, Edgar Bąk, Agata Bogacka, Katarzyna Bogucka, Malwina Konopacka, Anna Niesterowicz, Łukasz Rajski, Maciej Sieńczyk, Marianna Sztyma, Aleksandra Waliszewska).
Kuratorki Agata Nowicka i Marta Zaleska zadbały o pokazanie szerokiego spektrum stylistyki i tematyki. Można by się przy okazji pokusić o ukucie terminu Polskiej Szkoły Ilustracji II czy coś w ten deseń, ale po co? Tym bardziej, że nie jest to stylistycznie jednorodna szkoła, i tym lepiej. To niby tylko takie tam obrazki, dopełniacze tekstu w gazecie czy książce. Ta wystawa odrywa ilustrację od tekstu, udowadnia, że ta dobra może sobie poradzić i zadziałać jako autonomiczne dzieło sztuki.
wystawę „Where I Come From” można oglądać do 8.09. w Direktorenhaus w Berlinie