Netsuke. A co to jest?

Netsuke. A co to jest?


Miniaturowe cacko. Może talizman. Kiedyś netsuke miały praktyczne zastosowanie – figurki z kości słoniowej, drewna, bursztynu, ceramiki były popularne w Japonii od ok. XV wieku i służyły do mocowania woreczka przy pasie kimona. Od dawna cenione przez kolekcjonerów. I właśnie kolekcja netsuke jest poniekąd bohaterem książki „Zając o bursztynowych oczach”. Lektura w sam raz i dla miłośników historii sztuki, i rodzinnych sag, i nostalgicznych przejażdżek.
Edmund de Waal, z resztą dość znany brytyjski ceramik i znawca japońskiej ceramiki, opowiada losy swojej rodziny. Punktem wyjścia sagi jest wspomniana kolekcja dwustu sześćdziesieciu czterech figurek netsuke, którą de Waal odziedziczył. Maleńkie figurki to niemi świadkowie ludzkich losów i burz historii. „Drewniane – wykonane z drewna kasztanowca lub wiązu – pisze de Waal – są lżejsze od figurek wyrzeźbionych z kości słoniowej. Na drewnie bardziej odznacza się patyna. Grzbiet burego wilka jest lekko wyświecony, podobnie jak para zamknietych w uścisku koziołkujących akrobatów. Netsuke wykonane z kości słoniowej są kremowe, mienią się wszystkimi kolorami tej barwy, nigdy jednak nie wpadają w biel. Niektóre figurki mają oczy z bursztynu lub rogu” itd. – naprawdę o netsuke można się tu sporo dowiedzieć.

A jeśli jakieś tam netsuke to marna zachęta, żeby sięgnąć po „Zająca o bursztynowych oczach”, to na zachętę cytujemy Jacka Dehnela, który twierdzi, że ta książka „wpisuje się w najlepsze tradycje gatunku: oto wielkość i upadek rodu Ephrussich, odeskich handlarzy zbożem jak z opowiadania Babla, między którymi pojawia się pierwowzór Proustowskiego Swanna i uczennica Rilkego, Francja z czasów Dreyfusa i nazistowski Wiedeń, nieprzebrane bogactwa i niepowetowane straty, poważni bankierzy i kochliwe elegantki. To prawda, że w >Zającu o bursztynowych oczach< chodzi o coś więcej. Ale w każdej dobrej sadze o Mitteleuropie chodzi o coś więcej”. Święta prawda. Zająca warto zabrać do walizki, plecaka, pod pachę. Żeby nie spłycać tematu – to lektura nie tylko na wakacje, to absolutnie nie jest lipcowe czytadło, ale sprawdzi się od Bałtyku po Tatry.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *